Piotr Soboń, „szef” AntyWindyka SKAZANY.
Od kilku miesięcy miałem poważny dylemat co do tego, czy mój były klient, a zarazem były wspólnik, Piotr Soboń, zwącym się dalej założycielem i „szefem” mojej obecnej konkurencji, kancelarii AntyWindyk z Gdańska, będzie miał choć odrobinę honoru (o ile go w ogóle miał), a zarazem skorzysta z palmy pierwszeństwa co do nakazu publikacji na stronie AntyWindyk.pl prawomocnego wyroku skazującego jego osobę za to, że przywłaszczył sobie moje prawa autorskie znajdujące się nadal na tej stronie.
No cóż, myliłem się. Piotr Soboń, jako zwykły pospolity przestępca nie ma widocznie pojęcia, co znaczy to słowo. Ponoć złodziejem jest się do końca życia.
W jego przypadku kariera przestępcy raczej nie skończy się na tym jednym epizodzie. Dlaczego? Otóż zgodnie z treścią poniższego wyroku karnego miał on obowiązek w terminie 2 tygodni od dnia jego uprawomocnienia się opublikować ten wyrok. Hmmm, czyżby zapomniał? Nie sądzę. Za to prokurator z zawiadomienia złożonego przez sąd zaraz mu o tym przypomni. A podstawą prawną w tym zakresie jest art. 244 k.k., zgodnie z którym kto nie stosuje się do orzeczonego przez sąd zakazu zajmowania stanowiska, wykonywania zawodu, prowadzenia działalności, zajmowania stanowiska lub wykonywania zawodu lub pracy w organach i instytucjach państwowych i samorządu terytorialnego, a także w spółkach prawa handlowego, w których Skarb Państwa lub jednostka samorządu terytorialnego posiadają bezpośrednio lub pośrednio przez inne podmioty co najmniej 10% akcji lub udziałów, wykonywania czynności wymagających zezwolenia, które są związane z wykorzystywaniem zwierząt lub oddziaływaniem na nie, prowadzenia pojazdów, wstępu do ośrodków gier i uczestnictwa w grach hazardowych, wstępu na imprezę masową, przebywania w określonych środowiskach lub miejscach, nakazu okresowego opuszczenia lokalu zajmowanego wspólnie z pokrzywdzonym, zakazu kontaktowania się z określonymi osobami, zakazu zbliżania się do określonych osób lub zakazu opuszczania określonego miejsca pobytu bez zgody sądu, zakazu posiadania wszelkich zwierząt albo określonej kategorii zwierząt albo nie wykonuje zarządzenia sądu o ogłoszeniu orzeczenia w sposób w nim przewidziany, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
By się wydawało. Najmniejszy wymiar kary wynosi 3 miesiące. Nie ma nawet grzywny. I tak do skutku. Nie wiem, czy będzie taki twardy i pomimo grożącej mu odsiadki dalej będzie się wzbraniał przed jego publikacją. Być może jednak potrzebuje animuszu w tym kierunku. Rozumiem, że jest to trudne.
Poniżej istotne fragmenty uzasadnienia wyroku.
Sąd obdarzył wiarą zeznania świadka z pkt C – pokrzywdzonego. Przedstawił on okoliczności zapoznania się z oskarżonym. To oskarżony zainteresował się aktywnością świadka na Forum Kredytowym.pl w celu pomocy osobom zadłużonym. Świadek udzielił pomocy oskarżonemu i jego partnerce w związku z ich problemami z długami i zobowiązaniami. Oskarżony zaproponował mu współpracę, twierdząc, iż posiada świadek wyjątkową wiedzę prawną w zakresie relacji dłużnik – wierzyciel. Zaproponował mu utworzenie wspólnie spółki umownej. Na początku ta współpraca nie była sformalizowana, a nastąpiło to mniej więcej po 8-9 miesiącach od stworzenia strony internetowej. Oskarżony wskazywał, iż ma wiedzę z zakresu marketingu i znajomości IT. Natomiast po stronie świadka leżała wiedza prawnicza w tym zakresie. Przed powstaniem strony uzgadniali wszystkie szczegóły dotyczące nazwy, logo, wyglądu strony i założeń jej prowadzenia. Świadek nie przywiązywał wagi do tego na kogo będzie fizycznie zarejestrowana domena. Zajął się tym oskarżony. Aby przyciągnąć klientów koniecznym było zaoferowanie swych usług w taki sposób aby zdobywać potencjalnych klientów. Jeden z pierwszych wpisów, który pojawił się na stronie dotyczył wygranej sprawy pokrzywdzonego z BGŻ. Oskarżony siłą rzeczy nie mógł jej opisać. Kolejny wpis dotyczył wygranej sprawy z bankiem PKO BP przez poznanego przez świadka klienta spod Zamościa Dariusza K.. Świadek tę sprawę pozytywnie doprowadził do końca, zanim jeszcze poznał Sobonia. Kolejne wpisy, których autorstwo jest przedmiotem sprawy pochodziły wyłącznie z jego doświadczenia i zdobytej wiedzy, której oskarżony Soboń w tamtym czasie nie posiadał. Drogą mailową świadek prowadził z oskarżonym wszelką korespondencję biznesową oraz dotyczącą wpisów na blogu, w których ustalali ewentualne detale, szczegóły, a w których to mailach oskarżony wprost pisał po przeczytaniu jego artykułu, że ,,jest bomba, super, kiedy go opublikuję ?”. Świadek wskazał, że jak zaczął współpracę z Soboniem to rozpoczął studia prawnicze na Akademii Andrzeja Frycza Modrzewskiego w Krakowie. Ze względów osobistych musiał przerwać po 3 latach studia. Jego wiedza wynikała ze studiów, ale też z praktyki osobistej zanim poznał Sobonia. Jest samoukiem, sam poznawał przepisy prawa, czytał orzecznictwo, kodeksy, komentarze, wszystko co dotyczyło relacji dłużnik - wierzyciel, w zakresie postępowania egzekucyjnego, w zakresie wielu ustaw regulujących odpowiedzialność dłużników np. ustawy o księgach wieczystych, ustawy o kredycie konsumenckim, prawa bankowego, kodeksu cywilnego. Przyznał świadek, że P.Soboń był autorem praktycznie wszystkich pozostałych artykułów na stronie oprócz tych, których jego autorstwu zaprzecza. Artykuły te były jednak wyłącznie artykułami o charakterze marketingowym, nie opisywał oskarżony w nich jakichś zawiłych kwestii prawnych. Po ich rozstaniu w lipcu 2018 r . oskarżony Soboń nie napisał ani jednego merytorycznego artykułu, gdyż nie posiadał w tym zakresie wiedzy. Gdyby nie artykuły autorstwa świadka strona internetowa nie zyskałaby takiej popularności. Poza tym na chwilę obecną świadek prowadzi bloga o tożsamej tematyce pod adresem Absolutio.pl. Świadek podał, że stworzenie jednego wpisu na stronie (od pomysłu do napisania tekstu poprzez obróbkę dokumentu bądź zdjęć, które mają znaleźć się na stronie) wymaga bardzo wielu godzin pracy i niekiedy potrafi taki wpis zająć nawet miesiąc czasu chociażby pod tym kątem, że niekoniecznie znana jest odpowiedź na postawioną tezę w artykule, która jest nowością w orzecznictwie sądowym, co po niedługim czasie się potwierdza. Nie jest to praca napisana w przeciągu pół godziny, gdyż wpis na blogu co do zasady redaguje się w programie Word. Jego finalną wersję wkleja się na stronę i tam docelowo się edytuje wyłącznie pod kątem przejrzystości czytania z wytłuszczeniem stosownych fraz bądź wyrazów bądź też zaznaczeniem odpowiednich części artykułu np. w czerwonym kolorze, o powiększonej czcionce celem szczególnego zwrócenia uwagi czytelnikowi. Sama edycja tekstu polegała też na tym, że oskarżony Soboń odnosił się czasami do samego tekstu, sugerował ewentualne drobne zastąpienie danego wyrazu innym wyrazem, np. żeby nie powtarzały się te same słowa, bądź dla osiągnięcia innego efektu bądź też jego złagodzenia. Z racji tego, że wspólnie odpowiadali za wizerunek firmy decyzję co do końcowego kształtu artykułu podejmowali wspólnie. Poznali się z Soboniem mniej więcej w 2013 roku, a działalność rozpoczęli w 2015 roku. Strona oficjalnie wystartowała chyba w lutym 2016r. Założyli spółkę z o.o. na prawie angielskim Consumer Protection. Wcześniej funkcjonowali w oparciu o jednoosobową firmę świadka pod nazwą AntyWindyka. Na początku jak była tworzona strona internetowa to powstawała marka. Nazwa firmy świadka spodobała się oskarżonemu i chciał aby pod nazwą bez ostatniej litery „a” prowadzić tę działalność. Oskarżony Soboń technicznie zarejestrował na swoje imię i nazwisko domenę internetową Antywindyk. Funkcjonowanie strony oraz na kogo została zarejestrowana nie było polem konfliktu między nimi. Na etapie do zarejestrowania spółki gdy współpracowali dzielili się zyskami pół na pół. Pierwszy artykuł świadek napisał w ogóle w 2012, czy 2013r. i robił to na stronie Forum Kredytowe pl. Umowa spółki w ogóle nie regulowała kwestii praw autorskich do artykułów. Świadek wymienił dowody na okoliczność tego, że był autorem wpisu dotyczącego polisolokat (zapis rozmowy jego osoby z oskarżonym w aplikacji Messenger; zeznania Joanny B.; artykuł powstał na podstawie jej wcześniejszego artykułu, który miała na prywatnej stronie internetowej). Oskarżony twierdził, że zna się na technicznych kwestiach prowadzenia strony internetowej, w tym na pozycjonowaniu strony. Świadek nie jest informatykiem i nie zna się na meandrach prowadzenia stron w internecie. Na stronie Absolutio.pl na chwilę obecną opublikował około 30 artykułów. Wyłącznie sam tworzył te artykuły. Opisał szczegółowo proces tworzenia i publikacji tych nowych artykułów na w/w blogu. Zdaniem świadka nie jest istotne, kto technicznie stworzył artykuł tylko kto redagował to pod kątem merytorycznym. Oskarżony nie miał dostępu do akt spraw, na bazie których tworzone były artykuły. Bez znajomości akt sprawy dany artykuł nie mógł być napisany. Sprawa przed SO w Tarnobrzegu zakończyła się zanim poznał oskarżonego. Oskarżony był jego klientem i miał wiedzę o wydanych korzystnych rozstrzygnięciach. W ocenie sądu fakt prowadzenia przez pokrzywdzonego innej działalności doradczej wraz ze stroną internetowa Absolutio.pl świadczy o tym iż dysponuje on odpowiednią wiedzą, która pozwala mu na tworzenie skutecznych rozwiązań w sporach prawnych. Świadek wskazał także na jego aktywność medialną jako widoczny znak posiadania przez niego a nie przez oskarżonego wymaganych umiejętności i wiedzy do tworzenia opracowań prawnych. Zdaniem świadka oskarżony przypisuje sobie zasługi, które nie są efektem jego działania. Słusznie pokrzywdzony zauważył, że to oskarżony zgłosił się do niego z prośbą o udzielenie pomocy w rozwiązaniu problemów prawnych, a nie odwrotnie.
Sąd obdarzył wiarą zeznania świadka z pkt D –osoby, która była zatrudniona w kancelarii w Zamościu. Miała ona bezpośredni kontakt z pokrzywdzonym. Była w stanie zaobserwować aktywność pokrzywdzonego w sferze merytorycznej i ocenić poziom jego doświadczenia i wiedzy w kontekście rozwiązywania spraw klientów. A K. współpracowała z W. Brzozowskim w Antywindyku. Artykuł np. o wozach strażackich tworzyła razem z nim, autorstwo było jego. Jej rolą było przygotowanie wstępnego zarysu tego artykułu, pokrzywdzony to poprawił i opublikował artykuł. Ma on wiedzę typową w zakresie objętym tymi artykułami, a oskarżony takiej wiedzy nie miał. On pisał inne artykuły dotyczące marketingu, lekkiej tematyki ogólnodostępnej, nie specjalistycznej tak jak pokrzywdzony. (…)W tej chwili W. Brzozowski też pisze artykuły, prowadzi blog, pracuje na laptopie. Świadek zeznała nadto, że oskarżony przejął klientów Wojciecha Brzozowskiego i stąd pojawił się konflikt. Soboń zajmował się stroną informatyczno-marketingową, a Brzozowski – prawną, merytoryczną. Podała, które artykuły były pisane przez nią i W. Brzozowskiego. Od lipca 2018 roku Soboń odebrał dostęp do bloga pokrzywdzonemu. Sukcesywnie zauważyli, że pod artykułami Brzozowskiego nastąpiła zmiana autora.
Opinia sporządzona przez biegłego jest jasna, fachowa, została sporządzona przez osobę o odpowiedniej wiedzy i doświadczeniu. Bezzasadne jest domaganie się od biegłego aby formułował swe wnioski odnośnie autorstwa danych artykułów na podstawie czasokresu poświęconego przez skonfliktowane osoby na tworzenie wpisów na blogu na etapie redakcyjnym. Biegły wypowiedział się na ten temat, że nie ma w tym zakresie kompetencji. Zadaniem biegłego było porównanie spornych tekstów i wyciagnięcie wniosków, czy późniejsze teksty mają charakter plagiatu. Takie wnioski sformułował i należycie je uzasadnił. Biegły swymi wnioskami dał argumenty dla stanowiska Sądu, że oskarżony nie powinien przypisywać sobie wyłącznego autorstwa tych artykułów. Porównywane były dokumenty wydrukowane przez oskarżyciela posiłkowego (wersji archiwalne i późniejsze zakwestionowane). Nie ma podstaw odnośnie kwestionowania autentyczności tych dokumentów, tj. faktycznego zamieszczenia takich treści artykułów na blogu w różnych przedziałach czasowych. Biegły Starbała stwierdził, że przedmiotowe artykuły są utworami w rozumieniu ustawy o prawie autorskim i podlegają ochronie (autor nadał każdemu artykułowi indywidualny, charakterystyczny dla opisywanej sprawy tytuł, śródtytuły, dokonał właściwego doboru słownictwa, treści oraz układu tekstu). Wskazał na tożsamość porównywanych artykułów. Niesłuszne są zarzuty oskarżonego, że Sąd powinien oceniać prawnokarnie aktualną treść artykułów. Fakt dokonania zmian, modyfikacji artykułów w toku postępowania nie ma wpływu na ocenę zaszłości, zdarzenia historycznego a więc tego co jest przedmiotem niniejszego postępowania. Takie działanie oskarżony podejmował aby zatuszować bezprawne działania. Robił to we własnym interesie procesowym.
Sąd obdarzył w części wiarą wyjaśnienia oskarżonego, który nie przyznał się do winy i kwestionował swą odpowiedzialność karną. Jego wyjaśnienia w tym zakresie są przyjętą linią obrony na użytek niniejszej sprawy. Wyjaśniał on, że w ramach prowadzonej kancelarii Antywindyk współpracował z W. Brzozowskim od stycznia 2015r. Początkowo współpraca układała się dobrze, jednak po około półtora roku Brzozowski zaczął nagminnie zaniedbywać swoje obowiązki, nadużywał alkoholu, nie stawiał się w pracy w godzinach pracy kancelarii, nie nadzorował zespołu asystentek, do czego był zobowiązany. Nie dokonywał analiz spraw, które to otrzymywał od partnerów prowadzących sprawy klientów. W związku z tym w lipcu 2018 roku zakończył współpracę z pokrzywdzonym. Podał, iż zdecydował się wszystkie 19 artykułów, pod którymi W. Brzozowski był podpisany jako autor napisać zupełnie na nowo. Twierdzi nieszczerze, że W. Brzozowski nie jest autorem artykułów, pod którymi oskarżony jest podpisany jako autor. Był on albo ich pomysłodawcą, albo przedstawiał jakieś informacje lub notatki będące podstawą do napisania tych artykułów. Natomiast te artykuły były pisane w całości przez oskarżonego. W. Brzozowski sprawdzał je pod kątem merytorycznym i nanosił ewentualne nieznaczne, a wręcz symboliczne poprawki. Widniał na blogu jako autor tych artykułów z uwagi na chęć wyróżnienia go jako osoby, która przyczyniła się do powstania tego artykułu choćby pomysłu - chcieli żeby pokrzywdzony był widoczny jako współautor wpisów także ze względów marketingowych. Nie był on autorem tych artykułów, a został tylko grzecznościowo podpisany jako ich autor - co widać w sekcji ,,autor” w złożonych wydrukach przez oskarżonego. To jest sekcja, którą można w każdej chwili dowolnie modyfikować klikając w pole ,,autor” i wybierając autora z listy. Przyznał, że sam określił W. Brzozowskiego jako autora, zrobił to samodzielnie, zrobił to grzecznościowo gdyż on był pomysłodawcą tematu wpisu. Analogicznie było w pozostałych 18 artykułach co potwierdza materiał dowodowy złożony do akt sprawy, tj. załączniki złożone do odpowiedzi na akt oskarżenia. Oskarżony wskazał, iż był osobą odpowiedzialną całkowicie za opracowanie wszystkich procedur obowiązujących w kancelarii, jak również za stworzenie i prowadzenie strony internetowej, stworzenie i prowadzenie profili w socjalmediach, w związku z czym nikt inny nie miał aktywnego udziału w tworzeniu treści - w całości to było przez niego tworzone i był za to odpowiedzialny. Dokumenty lub zdjęcia znajdujące się w treści wpisów były przez niego anonimizowane, obrabiane, tworzył grafiki i całą oprawę wizualną wpisów. Jest także właścicielem domeny antywindyk.pl, jak również posiada prawa patentowe do nazwy antywindyk. pl oraz znaku graficznego z logo kancelarii. Spodziewając się działań ze strony W. Brzozowskiego zdecydował się na nowo opisać tych 19 artykułów, gdzie obawiał się, że będzie on chciał czerpać korzyści materialne z tego i będzie chciał przypisać sobie autorstwo tych artykułów. Oskarżony wskazał, iż kieruje kancelarią, która ma w obsłudze ponad 4 000 podmiotów. Udało im się zakończyć z sukcesem, tj. wygraną z bankami i funduszami sekurytyzacyjnymi, czy windykacyjnymi ponad 1000 spraw na łączną kwotę 60 milionów złotych. Wiedza i doświadczenie, które zdobywał mogąc tworzyć całą strukturę, procedury opierał na własnych doświadczeniach w sporach z bankami oraz na doświadczeniach W. Brzozowskiego, jak również na bazie powszechnie dostępnego orzecznictwa oraz kodeksu postępowania cywilnego. Sam nie rozwijał swej wiedzy w zakresie prawa. Zanim utworzyli kancelarię pracował wcześniej przez 10 lat w bankach m.in. w BZW BK, Fortis Banku, Banku DMB Nord oraz Deutsche Banku co pozwoliło mu na zebranie wiedzy, którą mógł wykorzystać w sporach z bankami, znając słabe punkty zarówno umów jakie banki tworzą, jak również procedur. Mimo, że nie posiada wykształcenia prawniczego to uważa, że posiada duże doświadczenie i wiedzę finansową, która pozwala skutecznie wygrywać sprawy z bankami. Były sytuacje, że W. Brzozowski przysyłał mu notatki lub projekty wpisów (nie pamięta w jakiej formie to było, przesyłał albo w postaci pliku albo w postaci treści maila, jednak był to materiał wyjściowy do stworzenia wpisu na blogu). Na pewno były przesyłane podstawy prawne, czy też wyroki, w których wygrali sprawę, z ogólnym opisem na jakiej podstawie wygrali. Nie było sytuacji aby W. Brzozowski stworzył wersję artykułu, która by była bliska wersji końcowej wymagającej jedynie drobnej korekty. To co przesyłał W. Brzozowski nie było treścią wpisu i nie nadawało się do publikacji. Tworzenie wpisu zajmowało mu wiele godzin a nawet kilka dni i gdyby otrzymał gotowy wpis do publikacji to w historii edycji widzieliby jedynie dwa wpisy w przeciągu kilkunastu minut i od razu publikację, natomiast nie ma ani jednego takiego przypadku w aktach sprawy.
Przyznał oskarżony, że artykuł dotyczący polisolokat był sporządzany przy większym udziale W. Brzozowskiego i Joanny B. - wówczas kancelaria nie zajmowała się w ogóle tego typu sprawami. Miała się tym zajmować docelowo pani B. Po zakończeniu ich współpracy wpis, który sporządził na nowo na temat polisolokat został całkowicie usunięty ze strony, gdyż nie byli zainteresowani prowadzeniem tego typu spraw.
Sąd uważa, iż wyjaśniania oskarżonego odnośnie udziału pokrzywdzonego przy tworzeniu spornych artykułów są nieszczere i sprzeczne z zeznaniami pokrzywdzonego, innych świadków oraz z pozostałym materiałem dowodowym. Nielogiczna jest argumentacja odnośnie zamieszczenia na stronie internetowej od początku publikacji artykułów jako ich autora osoby Wojciecha Brzozowskiego. Zdaniem Sądu nie ulega wątpliwości, że zmiana w zakresie podania autora artykułów (w zasadzie – wpisanie autora odnośnie zmodyfikowanej wersji artykułów) była dokonywana przez oskarżonego w jego interesie. Świadomie przypisał sobie wyłączne autorstwo tych artykułów (są one jednym z kluczowych elementów bloga stworzonego w ramach antywindyk.pl). Tak skonstruowane artykuły opisujące problemy prawne i sukcesy procesowe z bankami, czy innymi podmiotami w różnych sprawach stanowią element konkurencyjności na rynku tego typu usług doradczych. Jest to element przyciągający zainteresowanie klientów. Motywy dokonania tego czynu są więc jasne – nie chciał oskarżony pozbyć się tych elementów, które są atrybutem zarządzanej strony internetowej. Nie baczył oskarżony na to, że jest to sprzeczne z realiami. Miał oskarżony dostęp do strony i bloga i mógł dowolnie zmieniać i edytować tekst, jak i wpis o autorstwie. Zmiany dokonane przez oskarżonego (np. wykorzystanie pojęć synonimicznych, zmiany szyku zdań, kolejności zdań itd.) nie miały charakteru stworzenia zupełnie nowego utworu w rozumieniu ustawy o prawie autorskim . W istocie były powieleniem tego, co było dziełem stworzonym przy przeważającym udziale pokrzywdzonego.
Należy pamiętać o konflikcie pomiędzy stronami na bazie prowadzonej Fundacji. W grudniu 2017 roku oskarżony z Krzysztofem L. założyli konkurencyjną firmę o tym samym profilu działalności. We wrześniu 2018 roku zakończona została współpraca stron procesu. Można się zastanowić, że jeżeli oskarżony twierdzi, że pokrzywdzony nie był autorem spornych artykułów to dlaczego zdecydował się na nowo opracować ich treść. Sprzeczne z treścią maili jest twierdzenie oskarżonego, że pokrzywdzony był pomysłodawcą, który przedstawiał jedynie szczątkowe informacje odnośnie treści artykułów. Przyznał oskarżony, że W. Brzozowski widniał na blogu jako autor artykułów (co współgra z treścią archiwalnych wersji artykułów) i nie był w stanie logicznie wytłumaczyć tej praktyki. Sam wówczas określił W. Brzozowskiego jako autora. Nie byli wtedy w konflikcie, współpracowali zgodnie, rozwijali działalność. Nie jest wiarygodne twierdzenie, że uczynił to jedynie grzecznościowo. Ewidentnie oskarżony chce umniejszyć rolę pokrzywdzonego.
Z pkt G nie stanowią potwierdzenia tego, że roszczenia Wojciecha Brzozowskiego w zakresie uznania jego autorstwa, czy współautorstwa artykułów zamieszczonych na blogu są niesłuszne. Niewłaściwe jest rozumienie, iż kluczowe jest to, kto faktycznie zamieścił, opublikował przedmiotowe artykuły na blogu. Oczywiste jest to, że administratorem strony internetowej był oskarżony. Taki był podział zadań w tym podmiocie. Pokrzywdzony nie miał żadnych obiekcji, że stroną redakcyjną artykułów zajmował się Piotr Soboń. To wynikało także z tego, że miał niezbędne ku temu umiejętności i doświadczenie. Z tej przyczyny zrozumiałe jest, iż z większą częstotliwością i w dłuższych okresach zajmował się opracowaniem spornych artykułów. Tym samym nie jest niczym nadzwyczajnym większa jego aktywność na etapie publikacji i redagowania, poprawiania spornych artykułów. Z samych danych o czasie pracy na blogu nie wiemy, czego dokładnie on dotyczył, tj. czy był czasem twórczej pracy, czy też modyfikacji o charakterze redakcyjnym. Harmonogramy zmian nie świadczą więc o tym, że oskarżony jest wyłącznym autorem przedmiotowych artykułów. Z drugiej strony niezasadne jest odwoływanie się do krótkotrwałego logowania pokrzywdzonego jako argumentu, że jego udział przy tworzeniu artykułów był minimalny. Udział pokrzywdzonego na etapie redakcyjnym mógł polegać i polegał na skopiowaniu artykułu uprzednio przygotowanego w edytorze tekstów do bloga. Oskarżyciel posiłkowy podał, iż napisanie tekstu trwało czasami miesiąc. Zapisy odnoszące się do wersji i czasu sporządzenia tych wersji dotyczą technicznej strony pozycjonowania tekstu w internecie. Tekst był sporządzany w Wordzie a później umieszczany na blogu. Oskarżony zwracał mu uwagę aby nie publikował sam artykułów zaraz po ich przygotowaniu gdyż wymaga to odpowiedniego przygotowania pod kątem optymalizacji SEO, tj. aby osoby korzystające z wyszukiwarki Google mogły mieć łatwy dostęp do danego tekstu. Dysponuje pokrzywdzony korespondencją na Messengerze z oskarżonym dotyczącą kwestii obróbki technicznej tych tekstów. Oskarżony Soboń nie miał merytorycznej wiedzy aby takie artykuły pisać. W niniejszej sprawie strona redakcyjna jest jednym z elementów oceny, ale ważniejszą jest kwestia, kto faktycznie był autorem rozważań prawnych związanych z konkretnymi sporami cywilnoprawnymi. Istotne jest meritum danego artykułu. Treść artykułu miała znaczenie dla zainteresowanej osoby, gdyż w tej treści dana osoba mogła znaleźć rozwiązanie swych problemów. Treść artykułów była też elementem przyciągającym klientów kancelarii. Z treści artykułu można wywnioskować o fachowości i wiedzy prawnej osób zajmujących się doradztwem w ramach tej kancelarii. Treść artykułu była decydującym elementem przewagi konkurencyjnej na rynku usług doradczych.
(…)
Oskarżyciel posiłkowy złożył korespondencję z Messengera dotyczącą obróbki tekstu (pkt I) oraz mailową (pkt J) odnośnie spornych artykułów (vide także oświadczenia pokrzywdzonego z k. 1029v-1030). Pokrzywdzony odnalazł dowody (korespondencja z Messengera – k. 1038-1042 potwierdzona także zeznaniami Joanny B.), że był autorem artykułu o polisolokatach. Z tej korespondencji widać, że praca pokrzywdzonego nie ograniczała się jedynie do przedstawienia pomysłu na określony tekst. Był on mobilizowany przez oskarżanego do zamieszczenia obszernej treści wpisu. Jest także korespondencja mailowa z 2015 roku zawierająca prośby oskarżonego skierowane do pokrzywdzonego o pomoc prawną. Na k. 1115-1117 są wpisy o początkach ich współpracy. Treść korespondencji mailowej z drugiej strony wskazuje na to, że postępowanie oskarżonego miało także charakter twórczy. Konsultował on swe pomysły i propozycje wpisów z pokrzywdzonym. Wypowiadał się nie tylko o kwestiach redakcyjnych, ale także merytorycznych.
(…)
Sąd uznał za wiarygodne zeznania świadków z pkt L i Ł, przy czym należy też mieć na uwadze, iż osoby te nadal współpracują z oskarżonym. Mogą więc dążyć do ukrycia okoliczności niekorzystnych dla oskarżonego, bądź zasłaniać się niepamięcią, czy niewiedzą o tych okolicznościach. (…) Zdaniem Sądu zeznania w/w świadków są próbą zademonstrowania i podniesienia rangi pracy oskarżonego przy tworzeniu artykułów.
Sąd obdarzył wiarą zeznania świadka – jednego z petentów pokrzywdzonego. W 2013 roku miał problemy ze spłatą kredytu w banku PKO BP na kwotę około 300 tys. zł. Bank wystawił bankowy tytuł egzekucyjny, sąd nadał klauzulę wykonalności temu tytułowi w grudniu 2013 roku. Zgłosił się wraz z żoną Dorotą H. do Wojciecha Brzozowskiego, to było w I kwartale 2014 roku. Po połowie stycznia 2015 roku Wojciech Brzozowski poinformował ich, że w działającej firmie Antywindyk na ul. Pereca 16 chciałby ich sprawę tj. o uchyleniu tych dwóch tytułów, zamieścić w niedługim czasie na powstającym blogu. Tak jak rozmawiali ten blog powstał 30 stycznia 2015r., po tym terminie spotykali się jeszcze dwa czy trzy razy, omawiali zamieszczenie ich sprawy na blogu i jak to ma wyglądać. Pierwszy wpis umieszczony przez Wojciech Brzozowskiego 11 lutego 2015 roku brzmiał „PKO nie kuma cza-czy na drobne 300 tyś zł.”. Autorem tego wpisu był Wojciech Brzozowski. Potem zauważył świadek, że ten wpis miał inną datę zamieszczenia i inny tytuł i też był inny autor Piotr Soboń. Z Piotrem Soboniem świadek na temat tego wpisu nie rozmawiał. Nie miał z nim nigdy kontaktu, wiedział jedynie, że jest on wspólnikiem w kancelarii. Soboń nie pomagał świadkowi udzielać porad prawnych przy sprawie, o której wspomniał, nie było jeszcze wtedy kancelarii Antywindyk. Z Brzozowskim współpracował przy dotyczących ich nakazach zapłaty co najmniej od 2012 roku. Brzozowski posiadał wiedzę, aby mu pomóc w tych sprawach. Ocenia jego pomoc jako skuteczną.
Dowód z pkt P nie był kwestionowany przez strony procesu. Stanowi on utrwalenie rozmów stron w kwestiach merytorycznych, organizacyjnych. Nagrania te stanowią także ujawnienie przyczyn konfliktu pomiędzy stronami.
Sąd obdarzył wiarą zeznania świadka z pkt R, który pracował w Antywindyk w latach 2015-2019. Pracował głównie z pokrzywdzonym, zaś z oskarżonym wymieniał maile. Z Wojciechem Brzozowskim wcześniej razem studiował. Świadek pozytywnie opisał osobę pokrzywdzonego i jego zaangażowanie w pracy kancelarii. Starał się przedstawić powody konfliktu pomiędzy stronami procesu. Jego odczytane zeznania nie odnoszą się jednak do materii objętej niniejszą sprawą karną.
(…)
Sąd załączył akt spraw z pkt Z, o których była mowa w zeznaniach Wojciecha Brzozowskiego oraz w zeznaniach Dariusza H. Na bazie tych spraw powstały także artykuły, których dotyczy niniejsze postępowanie. Z akt tych spraw można wnioskować, że tematyka poruszona w artykułach była przejawem wyłącznej aktywności Wojciecha Brzozowskiego.
(…)
Zebrany materiał dowodowy daje podstawy do uznania, iż oskarżony dopuścił się przypisanego mu przestępstwa. Data początkowa czynu została ustalona na podstawie zeznań pokrzywdzonego (k. 650-651). We wrześniu 2018 roku oskarżony zamieścił na stronie antywindyk.pl artykuł o zmianach organizacyjnych w kancelarii. Wtedy oznajmił ustanie współpracy z pokrzywdzonym. Data końcowa czynu to data ustalona wg zeznań pokrzywdzonego, gdy zorientował się on odnośnie zmiany autorstwa artykułów na blogu. W w/w przedziale czasowym zdaniem Sądu doszło do zmiany autorstwa i modyfikacji treści spornych artykułów. Doprecyzowano także miejsce popełnienia czynu poprzez dodanie miasta Gdańsk jako miejsca aktywności oskarżonego w związku z prowadzeniem strony internetowej. Oskarżony działał w warunkach czynu ciągłego w rozumieniu art. 12 §1 kk (w krótkich odstępach czasu w wykonaniu z góry powziętego zamiaru dokonywał modyfikacji poszczególnych artykułów). Sąd wymienił w opisie czynu dokładnie tytuły wszystkich 19 spornych artykułów, tak jak pierwotnie zostały umieszczone na blogu z przypisaniem autorstwa Wojciecha Brzozowskiego. Sąd wskazał też daty pierwotnych publikacji, które wynikają zarówno z treści artykułów, jak i z dokumentów złożonych przez obrońcę oskarżonego na k. 786 i nast. akt sprawy.
(…)
Przywłaszczanie autorstwa odnosi się do cudzego utworu w rozumieniu w/w ustawy, a więc chodzi w tym przypadku przede wszystkim o merytoryczną stronę danego artykułu, co jest elementem kluczowym. Treść artykułów nawiązuje do rzeczywistych spraw, w tym sądowych, które toczyły się przy udziale, czy aktywności oskarżyciela posiłkowego Wojciecha Brzozowskiego. Na bazie tych spraw tworzone były koncepcje prawne obrony dłużników, czy konsumentów, często mające charakter nowatorski. Zawierały one efekty pracy umysłowej oskarżyciela posiłkowego. Oskarżony w ogóle nie miał związku z tymi sprawami. Nie on opracowywał te koncepcje, stanowiska i pisma procesowe, które stanowiły podstawę do osiągnięcia korzystnych rezultatów procesowych. Zgodzić się należy z oskarżycielem posiłkowym, gdy twierdził, że nie można logicznie powiązać osoby oskarżonego ze sprawami, które toczyły się jeszcze przed nawiązaniem relacji pomiędzy stronami sporu.
Elementy redakcyjne (układ strony, elementy wyróżnikowe, pogrubienia) stanową jedynie dopełnienie elementów merytorycznych artykułu. Mają także znaczenie jako element blogu. W tym przypadku ważne jest zainteresowanie jak najszerszego kręgu osób (sama treść to zbyt mało bez odpowiedniej formy przekazu), a więc skonstruowanie artykułu w taki sposób aby był zrozumiały dla szerszego grona osób. Ważne jest także tzw. pozycjonowanie strony internetowej za co odpowiedzialny był oskarżony. Artykuł na stronie internetowej to nie tylko sam pomysł. Istotne jest jak najskuteczniejsze zareklamowanie danej treści.
W niniejszej sprawie doszło do plagiatu na niekorzyść Wojciecha Brzozowskiego jako współtwórcy artykułów. Potwierdzona została zbieżność merytoryczna porównywanych tekstów, zawarte tam ewidentne powtórzenia. Modyfikacje miały natomiast ukryć tę zbieżność, upozorować, że powstał zupełnie nowy utwór. Kwestie te zostały potwierdzone opinią biegłego Piotra Starbały (k. 666-681).
Zachowanie oskarżonego (rozciągnięte w czasie, popełnione w warunkach czynu ciągłego z art. 12 §1 kk jako realizacja z góry powziętego zamiaru w krótkich odstępach czasu) niewątpliwie wyczerpywało znamiona przypisanego mu czynu. Dokonywał on modyfikacji w tekście artykułów i w oznaczeniu autora, które w istocie było przypisaniem sobie wyłącznego ich autorstwa.
Z akt sprawy jednoznacznie wynika, że oskarżony jest osobą zdatną do zawinienia ze względu na wiek, pełną poczytalność oraz rozwój emocjonalny i intelektualny. Należy również zaznaczyć, iż oskarżony winien przyswoić reguły moralne, którymi kieruje się społeczeństwo. W ocenie Sądu jego stan i stopień wiedzy, jak również doświadczenia życiowego, zdolności percepcyjne uzasadniają przekonanie Sądu, iż rozpoznał on sytuację, w jakiej się znalazł zarówno w sferze faktów, jak i ich prawnego wartościowania.
Oskarżony działał w trakcie czynu umyślnie w zamiarze bezpośrednim. Miał świadomość nielegalności swych działań, a pomimo tego dążył w ten sposób do przypisania sobie wyłącznego autorstwa artykułów.
W realiach sprawy nie zachodzą zatem okoliczności wyłączające winę oskarżonego, jak również okoliczności wyłączające bezprawność jego czynu.
Stopień społecznej szkodliwości przypisanego oskarżonemu czynu jest znaczny. Świadczy o tym fakt godzenia przez niego w istotne społecznie dobra tj. prawo do autorstwa utworów.
Przystępując do wymierzenia oskarżonemu kary grzywny w ilości 200 stawek dziennych po 30 zł za czyn, którego się dopuścił, Sąd kierując się dyrektywami z art. 53 kk miał na względzie by była ona adekwatna zarówno do stopnia winy, jak i społecznej szkodliwości czynu, by spełniła swoje zadania w zakresie prewencji indywidualnej (tj. zapobiegawcze i wychowawcze w stosunku do oskarżonego), a także zadania w zakresie prewencji ogólnej (tj. potrzeby w zakresie kształtowania świadomości prawnej społeczeństwa).
W ocenie Sądu w kontekście wymiaru kary zasadniczą rolę, jako okoliczność obciążająca, odgrywał wysoki stopień społecznej szkodliwości czynu oskarżonego i działanie w celu osiągnięcia korzyści majątkowej w postaci waloru konkurencyjności w zakresie usług doradczych. Sąd miał także na uwadze to, że oskarżony działał ze szkodą dla swego wspólnika, nadużywając jego zaufania. Okazał także brak woli przywrócenia stanu poprzedniego z ujawnieniem publicznie współautorstwa Wojciecha Brzozowskiego.
Okolicznością łagodzącą jest uprzednia niekaralność oskarżonego (k. 709, 753, 1176, 1472, 1486).
Orzeczona kara grzywny winna uświadomić oskarżonemu naganność zachowania, jakiego się dopuścił i zrealizuje wobec niego cele indywidualnoprewencyjne, zapobiegnie powrotowi do przestępstwa, wdrażając go do przestrzegania porządku prawnego. W stosunku do oskarżonego będzie oddziaływać na niego wychowawczo, nauczy go poszanowania dla porządku prawnego i chronionych przez prawo dóbr. Ukaże mu także nieuchronność grożącej kary za nieodpowiedzialne i bezprawne postępowanie. Wymiar kary grzywny uwzględnia sytuację osobistą, dochody i majątek oskarżonego.
Na podstawie art. 43b kk Sąd orzekł o podaniu wyroku do publicznej wiadomości. Istota popełnionego przestępstwa wymaga podjęcia takiej decyzji procesowej. Sąd miał na uwadze treść odpisu z KRS-u dotyczącego Kancelarii Antywindyk Spółki z o.o. w Gdańsku (k. 1475-1477), w ramach której zarządzana jest strona internetowa www.antywindyk.pl. Piotr Soboń jest Prezesem Zarządu tego podmiotu. Sąd uznał, iż podanie wyroku do publicznej wiadomości winno być uskutecznione w tym miejscu publikacji, w którym doszło do naruszenia prawa autorskiego. Pozwala to na usunięcie skutków bezprawnego działania oskarżonego w kontekście przywrócenia w sferze medialnej i wirtualnej, w świadomości szerokiego grona odbiorców, informacji o współautorstwie Wojciecha Brzozowskiego przy tworzeniu spornych tekstów.
A teraz na koniec polecam obejrzeć sobie jego wywiad, w którym to się żali, że jak sam miał problemy finansowe, to nie było nikogo, kto się takimi sprawami zajmował i że sam musiał sobie samodzielnie poradzić, (notabene taki specjalista, że bank zlicytował mu mieszkanie w Gdańsku) nie mówiąc już o jego wywodach na temat kradzieży tożsamości. Sam będąc jednym z takich złodziei. Złodziei cudzej własności intelektualnej. Gdyby mnie nie poznał, dzisiaj, za przeproszeniem, gówno by wiedział.