Kredyt w CHF to CH...F w porównaniu do tego!!!
W ostatnich dniach w mediach pojawiła się informacja na temat wydania przez rzecznika TSUE ważnej opinii dotyczącej kredytu indeksowanego do CHF. Rzecznik TSUE wskazał, że co do zasady, sąd krajowy nie ma prawa zmienić treści warunku, który uznał za nieuczciwy. Taka klauzula powinna być wyeliminowana, sąd nie może samodzielnie uzupełnić powstałej luki. Następnie rzecznik odpowiedział na czwarte pytanie. Wskazał, że to sąd krajowy musi dokonać oceny, czy dalsze obowiązywanie umowy bez niedozwolonej klauzuli jest prawnie możliwe. Gdyby TSUE podzielił ten pogląd, to oznacza, że to warszawski sąd musi ustalić, czy w przypadku uznania klauzuli indeksacyjną za abuzywną umowa może być dalej realizowana bez niej. Wówczas kredyt wyrażony w złotych byłby oprocentowany według stawek LIBOR. Zapewne byłoby to korzystne dla kredytobiorców, ale mniej dla banku.
Jeśli chodzi o drugie pytanie, to rzecznik TSUE wskazał, że to konsument w postępowaniu sądowym wskazuje, co leży w jego interesie na moment orzekania. Nieuczciwa klauzula nie może być traktowana jako obiektywnie korzystna dla konsumenta i pozostawiona wbrew jego woli. Jak już wskazał TSUE w sprawie Kasler, można ją zastąpić tylko w wyjątkowej sytuacji. Taka możliwość istnieje jedynie, gdy unieważnienia danej umowy powodowałoby szczególnie niekorzystne konsekwencje dla konsumenta, ale tylko za jego zgodą. Jak bowiem napisał rzecznik w odpowiedzi na trzecie pytanie, bez wyraźnej woli konsumenta sąd nie może utrzymać w mocy nieuczciwego warunku, nawet jeśli uważa, że byłoby to dla niego korzystniejsze.
Oczywiście pojawiły się tezy, co w takim przypadku stanie się z umowami kredytowymi?
Jerzy Bańka, wiceprezes Związku Banków Polskich uważa, że opinia rzecznika w odniesieniu do pierwszych trzech pytań nie zawiera żadnych odkrywczych, sensacyjnych treści. Jego zdaniem, rzecznik uchylił się od odpowiedzi na czwarte pytanie. - Nie odniósł się do tego, czy dopuszczalne jest przekształcenie umowy kredytu indeksowanego w taki sposób, że kredyt staje się kredytem złotowym, oprocentowanym według stawek LIBOR. Możemy tu mówić o dużym rozczarowaniu, bo krajowe sądy czekały przed wszystkim na odpowiedź w tej sprawie. Ona będzie kształtowała linię orzeczenia w setkach, jeżeli nie tysiącach, spraw frankowych. Stąd jestem rozczarowany, bo wskazówki zawarte w tej opinii nie wnoszą nic nowego - mówi wiceprezes Bańka. Zdaniem mecenasa Marcina Szymańskiego z kancelarii Drzewiecki Tomaszek, rzecznik nie mógł odnieść się o tego pytania, bo można na nie odpowiedzieć tylko na gruncie prawa krajowego. Dlatego jego zdaniem to jest najmniej istotne pytanie.
Jakie są konsekwencje unieważnienia takie umowy?
Jeśli sąd unieważni umowę, bank zobowiązany jest zwrócić kredytobiorcy wszystkie nienależnie pobrane od niego świadczenia. Konsument musi liczyć się z obowiązkiem zwrotu faktycznie wypłaconej mu przez bank w wykonaniu nieważnej umowy kwoty. Bank może domagać się odsetek dopiero od chwili wezwania konsumenta do zwrotu tej kwoty.
Innymi słowy mówiąc. Kredytobiorca nadal będzie dłużnikiem banku z tytułu różnicy wynikającej między saldem otrzymanego kredytu, a tego, co spłacił do tego czasu.
My jednak nie czekaliśmy na tego typu newsy i poszliśmy nie o jeden, nawet nie o dwa, a o trzy kroki naprzód.
Po pierwsze, sprawa dotyczy kredytu w PLN, po drugie bank nie może żądać zwrotu udzielonego kredytu, a po trzecie, musi oddać prawie 130 000 zł samego kapitału stanowiącego sumę zapłaconych rat z niemałymi odsetkami.
Poniżej znajduje się sentencja tego wyroku, jednakże celowo nie możemy ujawnić, kim jest ta zacna instytucja kredytowa, gdyż powód, który m.in. stanowił uzyskanie tego wyroku jest wręcz porażający. To zaś skutkowałoby nie lawiną, a wręcz nawałnicą podobnych spraw o zapłatę!
Ha! Na pewno każdy z Państwa jest ciekawy tego, co takiego musiało się stać, żeby doszło do wydania takiego wyroku? Przecież to jest wręcz niedorzeczne, aby dostać kredyt i w nagrodę braku jego spłaty otrzymać z powrotem wszystkie środki, co się przez x czasu spłacało.
Tak, jednak to jest prawda. Summa summarum bank jest w plecy kilkaset tysięcy złotych. Oczywiście wszystko w majestacie prawa. Żadnych tam dziwnych dziwności z naszej strony.
Zanim jednak przejdziemy do clue sprawy, musimy napisać coś bardzo, ale to bardzo interesującego. Pracownicy tego banku chyba mają naprawdę "good stuff", bo napisać coś takiego, co poniżej, wymaga raczej zażycia takich specyfików.
Dokładnie tak!!!
Napisali, że jak sobie człowiek spłaca kredyt, to bank po pobraniu tych środków z rachunku należącego do kredytobiorcy, dokonuje "błędnej operacji finansowej". Bo oczywiście według niego, nie mieli do tego prawa.
Innymi słowy mówiąc. Myślą, że ich klient spłaca kredyt, a jednocześnie wiedzą, że po każdej spłaconej racie ich dłużnik będzie mógł legalnie żądać zwrotu.
Ktoś tak chce?
Jak Państwo widzą nasze innowacyjne metody prowadzą do efektów, które inni uznaliby za niemożliwe do osiągnięcia. Nawet Al Capone lepiej by tego nie wymyślił!